Czwarty Pociąg
Lublin - Kownatki - Lublin
28 VIII 2005 r.


Gdy na początku 2005 r. rozważaliśmy czy Pociąg powinien pojechać i jak ma wyglądać, mieliśmy kłopot z określeniem jego stacji końcowej. Poprzednim razem dojechaliśmy do Bezwoli, zatem teraz chcieliśmy pojechać dalej, czyli do dawnej stacji Radzyń Podlaski, obecnie bocznicy szlakowej. W Radzyniu jednak nie było dobrych warunków dla zainteresowanych ogniskiem i pieczeniem kiełbas. Choć rozważaliśmy możliwość zaproszenia Pasażerów do spaceru po okolicznych lasach, które rozpoczynają się tuż przy dworcu.

Przypomnieliśmy sobie o jeszcze jednej zapomnianej wówczas stacyjce na naszej linii, położonej jedenaście kilometrów przed Łukowem dawnej mijance Kownatki. Leżąca w środku lasu, przez lata kursowania pociągów osobowych była celem niedzielnych wypraw grzybiarzy, amatorów jagód i leśnego wypoczynku. Turyści w Kownatkach stwarzali większy ruch niż korzystający z pociągów mieszkańcy okolicznych miejscowości.

W kwietniu odwiedzilśmy Kownatki by sprawdzić, czy nadają się na końcową stację Pociągu. Na dawnej mijance z pozostałości kolejowej infrastruktury zachowały się jedynie perony, szkielety dawnych nastawni na obu jej końcach oraz podstawy sygnalizatorów. Obecnie przebiega przez nią jeden tor. Budynki dawnej kasy, budynek mieszkalny oraz magazynek gospodarczy zostały rozebrane. Mimo tego Kownatki okazały się doskonałym miejscem dla Pociągu - długi ziemny peron z łagodnym zejściem bez schodów i przyległa równia stacyjna, która przez lata zapomnienia stała się uroczymi polankami porośniętymi drzewami.

Ponieważ Kownatki są dość daleko od Lublina i Pociąg miał być dłuższy, potrzebowaliśmy silniejszej oraz szybszej lokomotywy. Wypadło na serię SM42. Inne spalinowe lokomotywy z Lublina (SU45, ST44), były zbyt paliwożerne jak na nasze potrzeby. Zaś SM42 mimo iż nieco wolniejsza, dawała bardzo dobry czas jazdy, wykorzystując niemal w pełni ówczesne parametry linii. Pociągnęła Pociąg do Parczewa z prędkością 80-100 km/h.

Chęć jazdy do Kownatek wymagała większej ilości formalności, ze względu na jazdę po najrzadziej wykorzystywanym odcinku naszej linii Łuków - Radzyń Podlaski, który podlega innym zasadom eksploatacji niż pozostała część linii. Ponadto musieliśmy poświęcić sporo czasu na wykoszenie Kownatek oraz oczyszczenie z grubsza prowadzącego do nich toru wraz z przyległościami.

Ponieważ w Kownatkach nie można było przestawić lokomotywy na koniec Pociągu, zrobiliśmy "oblot" w Radzyniu Podlaskim. Następnie wagony były pchane do samych Kownatek. A z powrotem Pociąg jechał już normalnie.

Pasażerom spodobały się Kownatki, poza tym dzięki dłuższej jeździe mogły dołączyć do nas osoby z większej ilości stacji.

W 2005 roku powstały duże kolorowe plakaty reklamujące Pociąg, wydrukowane dzięki dofinansowaniu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego, za pośrednictwem Wojewódzkiego Ośrodka Kultury. Plakaty wielkości formatu A2 zostały zrobione z grafik i zdjęć Pociągu z 2004 r.


Pociąg składał się z:
lokomotywy SM42-320 + wagonu służbowego + trzech wagonów 2 klasy + wagonu 2 klasy do przewozu rowerów

Drużyna Pociągowa:

naczelnik Pociągu: Krzysztof
z-ca naczelnika: Michał
kierownik Pociągu: Mieczysław
maszynista: Edward
pomocnik maszynisty: Marian
konduktor rewizyjny: Paweł
konduktor 1: Łukasz
konduktor 2: Paweł
pomocnik 1: Piotr

strażnicy:
Michał
Mariusz


Tak wyglądała walka z przyrodą do Kownatek

Pociąg przybrał na długości i lokomotywie




Trzeba przyznać, że na postojach maszyniści mieli ładnych gości

Na naszej stacji jak zwykle czysto, ale bez malowania. Zabrakło funduszy i czasu




Pojechała z nami reporterka z Radia Lublin, która zrobiła potem całą audycję o Pociągu

"Na dworze jest zmrok, w Pociągu jest tłok, zaczyna się więc sielanka..."




Doprowadzone do porządku Kownatki

Przy ognisku ciągle było ciasno

A oto znaleziona w Internecie relacja jednego z Pasażerów:

>Zastanawiałem się czy pociąg w ogóle pojechał, a jeśli tak, to czy pusty, bo
> nie było (przynajmniej nie zauważyłem) żadnej relacji na pmk.

Ano nie było, bo czasu nie było. A pojechałem. W skrócie można powiedzieć rewelka. Zamiast bandy przeklinających onanistów z aparatmi mieliśmy zaj...sty folklor jakiego normalnie nie ma szans uświadczyć. No ale po kolei: Świnoujście przyjechało o czasie, przesiedliśmy się z Tomkiem Koryckim do bodaj pięciowagonowego pociągu który szczerze mówiąc wydał nam się dużo za długi i źle ułożony (za wcześnie). Oj, jak mieliśmy się mylić. Ruszyliśmy punktualnie po torze przeciwnym do zasadniczego w kierunku stacji Lublin Północny. Tam krótki postój i zjazd na szlak w kierunku Łukowa. Mimo iż zmieścilibyśmy się, to jakiś pociąg pojechał po przeciwnym do zasadniczego w kierunku Lublina. Początkowo obrzeżami Lublina, później wjechaliśmy w wiejskie obszary. Jeszcze przed Lubartowem postój w Ciecierzynie i tu zonk, który początkowo uznaliśmy za wypadek przy pracy - około 40 osób. W Bystrzycy okazało się, że wcale to nie przypadek, bo wsiadł tłum. Ale jeszcze źle nie było. Potem wszędzie postoje i wszędzie wsiadali ludzie. W Lubartowie szliśmy zwiedzać Izbę Tradycji już na zmiany taki był tłum. A warto. Za Lubartowem zaczęła się impreza. [...] nagle skądś znalazł się akordeon i zaczęło się. Śpiewy, śmiechy... jechało się miło a i szlak wypiękniał, szczególnie w rejonie Kanału Wieprz-Krzna. W Parczewie postój, na peronie mnóstwo osób. Za Parczewem prędkość w dół i rozpoczęło się telepanie.[...] W pociągu było około 500-600 osób (przesada - przyp. ITK), które wysiadając podejrzewam, że ustanowiły półroczną frekwencję przystanku na którym się zatrzymaliśmy w ruchu planowym. Kownatki doprawdy są nieziemskie. Ja rozumiem, że trzeba było zrobić mijanki i stacje w równych odstępach bo to linia strategiczna i w ogóle. Ale fakt, że po wojnie nie dodano ani jednego przystanku na szlaku do Łukowa to już kogoś porąbało. Zasadniczo jest on w środku wielkiego lasu, a 5 km dalej, przy skrzyżowaniu z drogą i obok drogi jest wioska Aleksandrów. Tam oczywiście ani ćwierć peronu :-/. Z Tomkiem Koryckim i jeszcze jednym MK zrobiliśmy sobie wycieczkę wzdłuż linii do 7 kilometra [...] potem odbiliśmy, złapaliśmy stopa do Łukowa i tam pojechaliśmy dalej. Ogólnie - było bardzo fajnie, gratulacje dla organizatorów, oby w przyszłym roku też się udało i to z podjazdem do samego Łukowa!

Pozdrawiam
Alekloco