Piąty Pociąg
Lublin - Łuków - Lublin
27 VIII 2006 r.


W zasadzie powinno być napisane "piąte Pociągi", ponieważ w 2006 r. pojechały dwa, tego samego dnia. Pierwszym był tradycyjny pasażerski Pociąg relacji Lublin - Kownatki - Lublin. Natomiast drugi był dodatkową atrakcją czekajacą w Kownatkach na Pasażerów. Składał się z trzech wagonów-brankardów typu 23K używanych w transportach wojskowych do przewozu żołnierzy (a dokładniej do gotowania im posiłków, ponieważ były to wagony-kuchnie). Podczas postoju w Kownatkach mały Pociąg pojechał do Łukowa i z powrotem. Przy żelaznym możcie na Krznie zorganizowaliśmy fotostop. Przejazd uświetnili członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej 8 Pułku Piechoty Legionów, którzy w dawnych wojskowych mundurach opowiadali Pasażerom o wojsku i jego transportach. Jako ciekawostkę warto dodać, że obecnie prawdziwe wojsko do większych przerzutów nie wykorzystuje brankardów, lecz zwykłe wagony pasażerskie.

W tym roku jechali z nami krótkofalowcy. Pomysł powstał z inicjatywy Krzysztofa SQ8GKD. Namówił na wycieczkę kolegów z pasma i podczas przejazdu pracowały dwie stacje: mobilna (w przedziale Pociągu) oraz polowa stacja bazowa zmontowana podczas postoju w Kownatkach. Pracowano z mocą 40W, wykonano w sumie około 60 łączności, najdalsze z Suwałkami i Oleckiem (na Mazurach). Jako karty QSL (potwierdzenia wykonania łączności) wysyłano nasze kartki Pociągu z okolicznościowym datownikiem. Oprócz Krzysztofa byli m.in.: SP8BHJ, SP5IKO, SP5MNS, SQ7IQK, SP5HQQ

Podczas postoju dużego Pociągu w Kownatkach zostały rozegrane Zawody Drezynowe dla Pasażerów. Przeprowadziliśmy je na wydzielonym odcinku toru przed lokomotywą, a drezynę przywieźliśmy z Lubartowa w brankardach małego Pociągu. Zadaniem dla uczestników zawodów było przejechanie drezyną wyznaczonego odcinka toru w jak najkrótszym czasie oraz precyzyjne wyhamowanie. Nagrody (koszulki z napisami oraz słodycze) ufundował Urząd Miasta Lubartowa.

W 2006 r. Pasażerowie otrzymywali w prezencie kolejną pocztówkę Pociągu, wykonaną ze zdjęć z poprzednich lat.



Pociąg Lublin - Kownatki - Lublin składał się z:
lokomotywy SM42-320 + wagonu 1 klasy + pięciu wagonów 2 klasy + wagonu 2 klasy
do przewozu rowerów

Pociąg Kownatki - Łuków - Kownatki składał się z:
lokomotywy SM03-096 + trzech wagonów brankardów

Drużyna Pociągowa:

naczelnik Pociągu: Jacek
z-ca naczelnika: Krzysztof
kierownik Pociągu: Waldemar
maszynista SM42: Edward
maszynista SM03: Sławomir
pomocnik maszynisty SM42: Marian
konduktor rewizyjny: Jakub
konduktor 1: Paweł
konduktor 2: Łukasz
konduktor 3: Paweł
pomocnik 1: Joanna
pomocnik 2: Katarzyna
pomocnik 3: Patrycja


Oczyszczanie żłobków na przejazdach
do Łukowa

Przycinanie gałęzi drzew wchodzących
w skrajnię.




Koszenie peronu i polany w Kownatkach

Pociąg "wojskowy" już czeka na sekcji.




Jak dalekobieżny pospieszny

W wagonach komplet Pasażerów




Nakaz jazdy w Lubartowie

Nakaz jazdy w Parczewie




Tłum w Ciecierzynie

Fragment Drużyny Pociągowej




Wszyscy Pasażerowie wylegli na peronie
w Kownatkach...

... ale część przesiada się na mały Pociąg
do Łukowa




W międzyczasie przygotowanie do zawodów drezynowych

Lokomotywa przeżywała oblężenie
już od początku postoju




Nasz "wojskowy" Pociąg w Łukowie

Prelekcja w "kaelce"




SQ8GKD pracuje z Pociągu

Polowa stacja w Kownatkach

A oto znalezione w Internecie relacje Pasażerów:

[rel] Lublin - Łuków

Kolejny już raz, w ostatnią niedzielę sierpnia odbył się przejazd pociągiem specjalnym na linii 30. W tym roku po raz pierwszy była możliwość przejechania pociągiem całej linii (z przesiadką w Kownatkach). Pociąg składał się z siedmiu wagonów: 1Kl + 5 bonanz + rowerowy. Skład ciągnął wibrator 320. W Lublinie wsiadło kilkadziesiąt osób. Chłopaki z ITK zaczęli ładować ławki do rowerowego, zaraz przypałętał się jakiś pekapek w różowej koszuli, zaczął się rzucać, że tej ławki to nie wolno zabrać, tylko tamtą następną i w ogóle to jak ławki nie wrócą na 18:50 to będziecie mieli przechlapane. Poszczekał trochę, pomachał łapami i, pokazawszy kto tu rządzi stanął zadowolony w drzwiach kanciapy. Ot, PKP. Z Lublina ruszyliśmy chwilę po przyjeździe Świnoujścia, 2 minuty po czasie, czyli w zasadzie punktualnie. (W tym roku naszego pociągu nie było na klapkach, pamiętam, jak 2 lata temu pociąg do Bezwoli figurował na klapkach jako "dodatkowy" ze stacją docelową Radzyń Podlaski). Już po minięciu mostu na Bystrzycy okazało się, że wzięcie stonki było dobrym rozwiązaniem, pamiętam jak dwa lata temu pod tą niewielką przecież górkę mała pierdziawka SM30 z czterema chyba wagonikami ledwo dawała radę, a teraz wibrator bez problemu ciągnął siedmiowagonowy skład. Okazało się, że organizatorzy zadbali o należyte nagłośnienie imprezy, bo w zasadzie na każdym przystanku wsiadali ludzie. Mile zaskoczył mnie widok p.o. Ciecierzyn, którego peron był ładnie wyczyszczony (a przecież tam rosną naprawdę spore chwasty i ktoś zadał sobie naprawdę spory trud, żeby to wyczyścić). Tam też wsiadło kilkanaście osób. Podobnie w Bystrzycy. Do Lubartowa dojechaliśmy chyba nawet przed czasem, (całkiem przyjemnie się jechało, miejscami nawet koło 70 km/h) a na peronie masakra: kilkadziesiąt, może nawet setka osób pcha się do pociągu. Tutaj postój nieco dłuższy, można zwiedzić Izbę Tradycji Kolejowej z wieloma fajnymi eksponatami. W końcu ruszamy dalej, zatrzymując się jeszcze na terenie Lubartowa trzykrotnie, aby zabrać podróżnych. Zaczyna robić się ciasno i brakować miejsc siedzących. Atmosfera OK. Dominują rodziny z kilkuletnimi dziećmi, dla których przejazd pociągiem jest dużym przeżyciem. Trochę brakuje mi fotostopów, ale zważywszy na "rodzaj" pasażerów z których chyba 95% to nie- MK, jest to uzasadnione. Biorąc pod uwagę taki tłum, który na postoju zaraz rozlazłby się na wszystkie strony oraz czas ile by zajęło pozbieranie tej wiary z powrotem, to dnia by nie starczyło na objechanie całej trasy. Do Parczewa na każdej stacji oprócz Szczekarkowa zatrzymujemy się na chwilę i zabieramy kolejnych podróżnych. W stolicy octu i musztardy kolejny zastrzyk podróżnych, jest już naprawdę ciasno, a pociąg ma siedem wagonów. Wyjeżdżamy chyba na radio, bo na semaforze wyjazdowym jest cały czas czerwone, zatrzymujemy się jeszcze na chwilę na przejeździe w km 51,7 tarasując na chwilę przejazd, potem kulamy się jeszcze przez chwilę 60 km/h aż do sławetnego kilometra 47,5 gdzie kończy się bezstyk i zaczyna telepanie 30 km/h. W Milanowie znów wsiadają ludzie, podobnie w Bezwoli (dość sporo). Zaczyna grać orkiestra (kilku dziadków z trąbką, harmonią oraz bębnem). Atmosfera sielankowo - piknikowa. Lisiowólkę mijamy bez zatrzymania, w Radzyniu na skrzyżowaniu z DK19 zamknięte zapory, że ich jeszcze nie ukradli, okna w kanciapie dróżnika zasłonięte blachami, coś jak w Ocicach. W Radzyniu kilkunastominutowy postój, wibrator robi oblot, ludzie wychodzą na peron, tam jest prawdziwy tłum. W Radzyniu stoi też SM03-096 z trzema wagonami wojskowymi. Budynek stacji zamknięty, okna zabite dechami. Na bocznicy trzy węglary. Wibrator podczepia się na końcu składu, drugi skład z SM03 podjeżdża od przodu i formuje się jeden skład. Za chwilę wjeżdżamy do lasu, drzewa i krzaczory wchodzš w skrajnię, raz dostałem taką gałęzią w głowę, bo się zagapiłem. Mamy teraz 10 wagonów i dwie lokomotywy. Mała ciufajka z przodu długo trąbi na przejazdach, ale to chyba wibrator z tyłu pcha skład. Po dojechaniu do Kownatek ludzie wysiadają, rozkładają się z gratami, za kilkanaście minut rusza skład do Łukowa. Przypomniał mi się klimat pierwszej imprezy na tej linii z takimi właśnie wagonami. Mijamy pół północnej nastawni Kownatek i jedziemy dalej. Toru nie widać spod trawska, gałęzie pchają się do środka, w kilometrze 5,9 na moście jest nawet fotohalt. Nie słychać bluzgów i chamskich wrzasków z np. Szczucinki, tutaj nikomu nie przeszkadza, że ktoś wlazł w kadr. Cyk i do pociągu. Jedziemy dalej. Dojeżdżając do Łukowa mijamy nieczynną tarczę ToT, i oczom naszym ukazuje się szopa. Jak tu ostatnio byłem, to stało tu trochę złomu, jakiś parowóz, trochę zdechłych wibratorów i chyba jakiś gag. Teraz nie ma nic, wszystko wyczyszczone. Stoi tylko parę jednostek. Do Łukowa wjeżdżamy na zastępczy, wjeżdżamy na tor 2 przy peronie 2. Ucieka osobówka do Dęblina. Jeden z kolegów, który chciał nią dalej pojechać, może popodziwiać ją na przeciwległych rozjazdach. Na peronie czekają podróżni na Terespol - Kraków. Widząc nasz pociąg robiš trochę dziwne miny, ale to nic. Wysiadamy. Ciufa robi oblot, a spora część podróżnych idzie zwiedzać miasto, czyli do Groszka naprzeciwko dworca. Przejście w poziomie torów oznakowane dużymi tablicami, że niedasię tędy przejść, tylko i wyłącznie górą, przejścia pilnuje trzech soków, ale ludzie przechodzą i nic. Spoko. Wyjeżdżamy ok. 14:00, za pół godziny jesteśmy z powrotem w Kownatkach, gdzie w najlepsze trwają wyścigi drezyn. Pomysł się spodobał, bo czekało sporo ludzi w kolejce, tak więc odpuściłem przejazd, choć miałem ochotę. Po zapakowaniu się ludzkości ruszyliśmy z powrotem, jako jeden skład z małą ciufą i tymi trzema wagonami na końcu. Na postoju miał miejsce nieprzyjemny incydent: jakimś idiotom przeszkadzały siedzenia w wagonie i pocięli 12 sztuk. I tym oto sposobem organizatorzy będą musieli pokryć straty. Dużo ludzi zbetonowanych, niektórzy chyba już nie bardzo kontaktowali, co gdzie i jak, ale było spokojnie. Orkiestra też pijana, grała w ten sposób, że każdy dziadek grał co innego, a ludzie śpiewali też jakiś inny kawałek, ale było fajnie. Z każdą stacją skład pustoszał. W Parczewie zostawiliśmy małą ciufę. W Lubartowie kilkunastominutowy postój, chłopaki z ITK mieli jakieś swoje sprawy do załatwienia, za Lubartowem skład mocno przerzedzony, do Lublina dojeżdżamy z siedmiominutowym poślizgiem co jest dobrym osiągnięciem zważywszy na to, że w poprzednich latach meldowaliśmy się z półtoragodzinnym poślizgiem. I tak wycieczka dobiegła końca.
Dzięki dla organizatorów za fajną imprezkę. Do zobaczenia za rok?

--
Pozdrawiam, Kowal



I jeszcze jedna:


To może troszkę napiszę jak to moim okiem było.

Pobudka o 3 rano. Niewyspanie daje o sobie znac tym bardziej gdy 5 godzin wczesniej wróciło się z kółka Warszawa-Działdowo-Olsztyn-Korsze-Ełk-Olecko-Suwałki-Białystok-Warszawa nieco zresztą zakrapianego lokalnym browarem o nazwie sławietnego Podlaskiego króla puszczy... O 4.41 ruszamy ze wschodniego. Dziś ekpia 5-osobowa. Rzeźnia Kołobrzeg-Lublin/Kielce ma klimat. Przed Mińskiem stajemy pod S1. Widzimy w mroku i gęstej mgle EW60- doniesienia o remoncie w Mińsku potwierdzone. Do Lublina docieramy planowo około 7:30. Teraz biegiem na szopę. Focimy na wachlarzu smutne rozpadające się Fiaty. Jedyna czynna 126, reszta w ruchu. Stoją oczekujące już (na rewizję) od kilkunastu dni 010 oraz 190, oraz niemalże złomy bez osi- 067, 212, 192. 156 wydaje sie kompletna. Odstawione poza szopą 151 i 080 w zaskakująco kompletnym stanie- czyżby czekały na wyjazd do ZNKU/PESY? Dodam że stoją na grupie... 228 schowała się w hali razem z dwoma SM30, w ruchu 089 i 135, a reszta (201, 109, 172) gdzie? Wracamy w perony. Czasoprzestrzeń płata nam lekkiego figla- pociąg pod SM42-320 z siedmioma wagonami prezentuje się nazbyt okazale. Typowa sezonówka z lat 90. Zajmujemy miejsce w przedziałowym rowerze. Przychodzą chłopaki z ITK sprzedać bilety. Okazuje się że uzgadnianych wczesniej telefonicznie biletów w jedna stronę na duzy pocišg nie ma, dlaczego? Po chwili ruszamy. Pociąg zatrzymuje się na kolejnych stacjach i przystankach, dosiada się sporo ludzi. Dzieki braku fotostopów i małej liczbie onanistów kolejowych drących się zazwyczaj na cały pociag o fotostopie, odnoszę wrażenie jakbyśmy jechali planowcem. Szlak bardzo piękny pejzażowo (takie połšczenie Białystok-Czeremcha z Stalowa Wola Rozw.-Lublin), piękne wschodnie budynki stacyjek. Zaskakuje tłum ludzi na każdym przystanku. Do Lubartowa podróż idzie nader sprawnie. Wjeżdżamy w stację. Robi ona bardzo lokalne wrażenie wschodniej linii. Na nastawni czatuje osobnik z aparatem, a obok nastawni leży legendary slavoyka "Matrix"-TM. W Lubartowie większość wylega z pociągu. Na oko frekwencja sięgneła już 200-250 osób. Udaję się do izby tradycji (bardzo ciekawe zbiory, super foty kursujących tu do 2000 roku towosów), potem focić maszynę. Ludzie grzecznie przepraszają stojących w kadrze, bez żadnego grzesionyczowstwa. Maszyna naropowana, błyszczšca cudna.[...] Ja ide jeszcze przed dworzec. Tutaj czasoprzestrzeń znów płata figla. Przed pustoszejącym już dworcem (za chwilę odjazd) przechodzi mundurowiec ITK, nad dworcem napisy w starym stylu dworzec PKP-PKS, a przed nim rząd 5 autobusów PKS Lublin typu H9-35 ze niezmodernizowanymi starymi przodami i na starych rejestracjach. Ładnie wszedł w kadr ITK-owiec i fotka jak z lat osiemdziesiątych ;) Wracam do wagonu. Podróż upływa coraz przyjemniej. Na linii coraz piękniejsze pejzaże, a linia coraz badziej lokalna. Po drodze słucham sobie muzyki z lat 80 i zajadam się konserwą z Łukowa. W Parczewie kolejny dłuszy postój. Tym razem ja zabrałem się na maszynę z bratem kolegi. Dzieciak ma 11 lat, ale jak zaczyna swe jazdy kabinowe. Ja dopiero rok temu pierwszy raz zaznałem tej przyjemności. Jedziemy najpierw 60 (taka prędkość w telegramie służbowym a więc o 70 nie było mowy!) a potem 30. Ludzi na przystankach wcišz nie ubywa, np w Bezwoli lokalna kapela+ tłum ludzi. Gdzieś po drodze odgałęzienie do jednostki w lesie. Przez Lisiowólkę na biegu, gdzie pociąg gonią przez 200 metrów niezmordowanie dwa pieski. Jeden z radosci mało pod "jedynkę" nie wpadł. Na okolicznych polach i przejazdach zatrzymują się duuużo przed pociągiem samochody i ludzie czekając na przejazd pociągu. Chłopi zatrzymują się przy pracy na polu i machają pasażerom włóczęgi północy! Wjeżdżamy do Radzynia- tu oblot składu. Tu wracamy do wagonu. Stoi też SM03+ 3 brankardy. Tu kolejny raz czasoprzestrzeń się załamuje. Przez peron, na tle ciemnooliwkowych brankardów maszeruje trzech żołnierzy we "wrzesniowych" mundurach i pełnym ekwipunku, a na jednym z brankardów obwieszczenie mobilizacyjne, słynne plakaty "WARA" i "Do Broni". [...] Podczepianie smrodka do drugiej strony pociągu zebrało niemałą liczbę dzieci z tatusiami. W pociągu otwierają się browary (a wedłg info na stronie miało nie być pijaństwa- sam dlatego nie wziąłem a tu takie kwiatki). Ruszamy SM03 do przodu, które strasznie głosńo gwiżdże. Widok musiał być przekomiczny. Maleństwo cišgnšce 3 brankardy, 7 pulmanów i fabloka na końcu. Tak naprawdę to jednak smrodek pcha skład. Powoli jedziemy do Kownatek. Gdzieś przy torach stoi poniemiecki 18-letni mercedes z lokalnymi sportowcami sponsored by trzypaski wear company. Gdzie indziej zaczeliby rzucać w pociąg kamieniami, ale ci machają nam, a potem gonią pociąg polną drogą wzdłuż toru. wychylając się z okien ile się da. Jak się tam w siedmiu upakowali nie wiem ;) Wjeżdżamy do Kownatek. Tu jeden z kolegów idzie do lasu i wraca z dwoma grzybami :) My wsiadamy do brankardu. Troszkę traw sprzedaż biletów. W tle wielkie przygotowania do pikniku i sielanki. U nas- odpalanie SM03 i jedziemy. Krzaki dają sie mocna we znaki siedzšcym z prawej strony na progu. Z lewej czyli naszej praktycznie bez zarosli. Szlak pięknie przygotowany. Wyglądajšc z wagonu i patrząc na jego olwikowy bok doznaję swoistego "deżawi" oliwkowej bipy. Strasznie bym chciał się przejechać takim składem po tej linii. Nagle stajemy na jednym z mostków. Fotostop! Wysiada całkiem spora grupa nie-MK. Mamy z dziećmi są nieco niezdyscyplinowane, ale mężczyżni w miarę składnie ustawiają się w rządkach po obu stronach. Słychać gdzieniegdzie grzeczne proszenie o wyjście z kadru, ale o znanym z imprez MK "wyp.... z kadru" nie ma mowy. Klasyczny najazd i strzelają migawki. Pociąg na moście znów płata czasoprzestrzennego figla. Ciemnooliwkowe wagony brankardy z otwartymi drzwiami zabezpieczonymi dwoma poprzecznymi rurami, żołnierzami w ostatnim wagonie i wyglądającymi ludźmi, przywodzą na myśl filmowe sceny (np. "Sami Swoi", "Płk Kwiatkowski") pociągów z repatriantami z 1945 roku. Ruszamy na Łuków. [...] Wjazd do Łukowa dość powolny (10 km/h?). Wjeżdżając w perony budzimy zdziwnienie oczekujących tam pasażerów. [...] SM03 już sie zaczepił z drugiej strony. Chcemy focić i widzimy stojšcych na międzytorzu po srodku grupy towarowej ludzi. SOKu nie ma więc jak oni stoją to my też. Jeden z kolegów MK, mówi że "dobra to chodźmy stamtąd focić, ale wiecie- przejście przez tory.... Odwracam się spojrzeć kto to mówi i widzę PioTTra. No więc "przejscie przez tory, surowo wzbronione!"- co wywołuje salwę smiechu. Focenie i wracamy na peron. SOK stoi, ale udawał że nie widzi (autopromocja pociągu PLK?). Pociąg za chwilę wraca do Kownatek. My wsiadamy w Jadwigę i jedziemy do Siedlec a dalej do Hajnówki. Pokrótce dodam tylko że SU45-060 zasiliła sowity rządek maszyn oczekujących (czego?) przed szopą w Czeremsze. SU45-062 prawdopodbnie też. W ruchu widzieliśmy SU45-209 z naszym osobowym, SU45-224 z przeciwka i SU45-134 z Żubrem którym wracalismy do Siedlec i dalej do Warszawy. Część grupy pojechała do Hajnówki, a ja z kolegą zainspirowani widokiem grzybiarzy na p.o. Borowiki i p.o. Dobrowoda, wysiedliśmy w Witowie. Po 40 minutach wrócliœmy na "Żubra" z dużą reklamówką pełną 10-20 centymetrowych okazów podgrzybków, prawdziwków i koźlarzy :) W Zubrze to już wiadomo- bułka, ser, czipsy, browar, wafelki, szynka, konserwa- słowem bankiecik MK-->kolacja wino i śpiew i tak co dzień... :D (chciałoby się...).

W grupie wypadowej byli
Ja czyli SP45-166, Krzysiek Korycki
kolega Patryk Budny vel SU45-034
kolega Marcin "Harry" Klimas vel SU42-518
kolega Jakub Klimas vel SP45-206 (debiut na maszynie i na "kółeczkowaniu")
kolega Marcin "SMoli" Smoliński vel SU45-141 który opuœcił nas w Siedlcach i do Hanówki nie mógł pojechać.